"Nieśmiertelni zapomnieli komu zawdzięczają istnienie. Zahra jednak zawsze pamięta zdrady"
Pałac Ruyth
Pałac Ruyth
Była już w
podeszłym wieku. Nawet jak na Nieśmiertelną, wydawała się juz leciwa. Mimo, to była narażona na ciągłe zbieganie po schodach, co sił w nogach. I pomyśleć, że to wszystko przez małą istotkę, która znikała
na długie godziny, albo nawet dni, aby nagle się pojawiać w najmniej
oczekiwanych momentach.
Matka Czasu już
dawno przyzwyczaiła się do tajemniczych eskapad swojej podopiecznej. Właściwie,
to nie miała innego wyjścia, ta dziewczynka, robiła to, co uważała za słuszne w
danej chwili. Ale tym razem Matka zaczęła się już o nią martwić. Nie było jej
prawie tydzień, co powodowało, że w głowie kobiety pojawiały się czarne myśli. Miała
ona dopiero przecież dziesięć lat, a Ruten nie był bezpieczny ostatnimi czasy.
Dlatego, gdy tylko dowiedziała się od służki, że Callea pojawiła się w pałacu,
postanowiła natychmiast sprawdzić, czy się jej nic nie stało. Instynkt
podpowiadał jej, gdzie znajdzie dziewczynkę. Od razu podążyła do ogrodu, który
otaczał cały Ruyth. Mimo późnej jesieni, cały teren tonął w zieleni i
kolorowych kwiatach. Z daleka usłyszała śmiech, brzmiący jak dzwoneczki i inny,
bardziej ostry odgłos. Od razu poznała, kto go wydobywa. Przekroczyła granicę
sadu i stanęła na polanie. Na tej trawiastej przestrzeni, bawiły się dwie małe
istotki. Mały aniołek w postaci dziewczynki i jej zwierzęcy przyjaciel.
Niektóre dzieci posiadały psy, czy też koty, ale nie jej podopieczna. Ona
musiała wziąć pod swoją opiekę Votra, który za parę miesięcy, będzie większy od
niejednego domu. Matka obawiała się, co też powie, niektórym gospodarzom, gdy
ich bydło zacznie znikać.
Spojrzała na Callee.
Jej proste, długie do pasa blond włosy powiewały w biegu. Uśmiech rozjaśniał
jej twarz, jak i hebanowe oczy, które tak często pozostawały zimne i bez wyrazu.
Jej mała dziewczynka, była wyjątkowa, co oznaczało, że różniła się również od
swoich rówieśników. Dlatego Matka nic nie powiedziała, gdy postanowiła
zaopiekować się Votrem. Na te myśli kobieta przeniosła swój wzrok na drugie
stworzenie. Już teraz Votr sięgał wzrostem ramion Calley, jego srebrne łuski
lśniły w promieniach słońca. Co jakiś czas rozprostowywał skrzydła, jak do
lotu. Choć był jeszcze pisklęciem, wyglądał majestatycznie. Matka Czasu,
wiedziała, że gdy dorośnie, będzie wspaniałym smokiem.
Oboje nieświadomi obecności kapłanki,
biegali po polanie. Nie wiele było takich chwil, by Callea, była tak
rozluźniona i szczęśliwa. Parokrotnie w przeciągu miesiąca, Matka, widziała
smutek w pięknych oczach przybranej córki. Nie wiedziała, jaka jest tego
przyczyna, a kobieta na tyle znała dziewczynkę, że wiedziała, że jeśli Callea
sama nie postanowi z nią porozmawiać, ona nic z niej nie wyciągnie.
Nagle dziewczynka
zesztywniała i spojrzała w stronę Matki. Powiedziała coś smokowi i podbiegła do
opiekunki.
- Przepraszam
Matko, że nie przyszłam od razu się przywitać, ale Votr, tak bardzo mnie
prosił, abym się z nim pobawiła – odezwała się skruszona Callea – Nie gniewasz
się?
Gniewać się? Na
nią? Kto mógłby się gniewać na tę drobną, bladą twarzyczkę? Kto mógłby się
oprzeć głębi hebanowych oczu i spojrzeć w nie z naganą?
- Nic się nie
stało kochanie, ale…czy mogłabyś następnym razem uprzedzić mnie, ile cię nie
będzie w domu?
W jednej chwili
wszelkie emocje znikły z twarzy dziewczynki.
- Mam swoje
obowiązki – odparła – Nie możesz mnie od nich odciągać.
- Oczywiście! Po
prostu się o ciebie boję kochanie – wyjaśniła natychmiast Matka, wyczuwając
nastrój podopiecznej.
Callea przyjrzała
się uważnie kobiecie. Jej oczy były pełne magii. Matka Czasu czekała na
decyzje, która będzie niepodważalna.
- Nie mogę obiecać
- odpowiedziała w końcu z wahaniem dziewczynka – ale się postaram.
Kapłance to
wystarczyło. Energia nie zwyciężyła, jej moc była nadal pod kloszem. Pogłaskała
jej blond kosmyki i próbowała zatuszować sztucznym uśmiechem własne
zmartwienia. Callea rosła, a z nią i jej magia. Obawiała się, że to drobne
ciało, może nie wytrzymać tej potęgi. Czy Zahra dobrze wiedziała, co czeka to
dziecko?
- Votr musi
niestety teraz poczekać. Mamy gościa.
- Kogo? – zapytała
podekscytowana Callea.
Matka roześmiała
się, a dziewczynka słysząc jej śmiech, zrobiła naburmuszoną minę.
Tak. Callea była
niesamowita, dziecko i dorosła, w jednym. Nie wiedzieć jednak, czemu, nikomu to
nie przeszkadzało. Nikt nie był zdziwiony jej zachowaniem. Każdy, kto ją poznał
od razu ją akceptował. Była żywym promykiem. A każda istota dąży do ciepła i
światła. Dąży do niej.
Calley.
Nadziei.
C z a r o w n i c y.
Hell
Siedział wygonie
oparty w fotelu, nogi wyłożył na biurko. Była to jedynie poza, ale jednak
skuteczne. Osobnik siedzący naprzeciwko niego, wyglądał, jakby zaraz miał
zwymiotować na jego dywan. Miał nadzieję, że do tego nie dojdzie, ponieważ, nie
chciał się później tłumaczyć Pani Adners, która była główną gospodynią w jego
posiadłości. Nikt by nie powiedział, że wielki Władca Śmierci, może się obawiać
służącej. Ale coś takiego stwierdziłby tylko zwykły głupiec, który nigdy nie
widział tej kobiety na oczy. Była ona demonicą w każdym znaczeniu tego słowa,
inne stworzenia nocy, wyglądały przy niej jak potulne baranki.
Po raz kolejny
wbił swoje dwukolorowe tęczówki w duszę, która przyszła z nim porozmawiać. Był
to mężczyzna w starczym wieku. Cała jego twarz była naznaczona zmarszczkami,
ale piwne oczy nadal pozostały żywe. Van mógł w nich czytać jak w otwartej
księdze. Nie chciał straszyć gościa, mimo to, musiał dowiedzieć się prawdy.
Złożył nogi na podłogę i pochylił się do przodu.
- Co właściwie
mają znaczyć pogłoski o tym, że na Dworze Oliye dzieją się rzeczy, o których
powinienem wiedzieć?
Mężczyzna spiął
się jeszcze bardziej i wbił się w fotel, jakby starał się zniknąć.
- Nie wiem Panie –
wyszeptał.
Wypielęgnowana
dłoń uderzyła w blat biurka, tak mocno, że niewinna dusza, aż podskoczyła do
góry.
- Posłuchaj –
zaczął Devlish niepokojąco spokojnie – wiem, że szpony pewnej Królowej dotarły
aż tutaj i że niektórzy obawiają się o swoje istnienie. Ale radzę nie
zapominać, kto tutaj ma władzę.
Staruszek połknął
powoli ślinę i skurczył się na swoim siedzeniu. Van widział walkę w oczach
mężczyzny. Zacisnął mocno pięści, aby zachować spokój. Jego temperament mógł
teraz jedynie zaszkodzić, ale utrzymanie go na wodzy, źle oddziaływało na jego
cierpliwość. Jego moc pozostawała na granicy, a dłonie musiał schować pod stół,
by nie pokazać wyciągniętych szponów.
- Panie, tu chodzi
o moją rodzinę – powiedział w końcu mężczyzna.
- Masz moje słowo,
że zapewnię im i tobie ochronę – odpowiedział Davlish ze skrywaną ulga.
Miał nadzieję, że
to spotkanie będzie jednak owocne.
Staruszek skinął
głową i po krótkim wahaniu otworzył usta, a z nich wypłynęły słowa. Z każdą
kolejną sekundą twarz Władcy Hell zmieniała się w przerażającą maskę.
Aż magia
wybuchła….
- Co myślałeś, że
robisz?!
Z trudem podniósł
swoje powieki i zobaczył stojącego nad nim Mathasa. Jego brat był wściekły.
Ponownie zamknął oczy.
- Co z mężczyzną?
– zapytał ochrypłym głosem.
- Jeśli się
pytasz, czy energia go rozerwała, to nie. Ale jest przerażony i na każda zmianę
o tobie krzyczy jak oszalały.
- Na Nicość.
Przecież obiecałem mu, że będzie bezpieczny.
- Ciekawie
spełniasz swoje obietnice, braciszku – warknął poirytowany blondyn.
Van podniósł dłoń
do oczu i zaczął przeklinać w myślach. Nie powinien tak zareagować. Lecz demon
był silny, a jego kontrola upadła, gdy dusza powiedziała mu prawdę. Skrzywił
swoje usta. Niech całe zło Rutenu ma w opiece cały Dwór Oliye, bo on na pewno
prędko tam zawita. A wtedy nie będzie się powstrzymywać.
- Co się stało
Vanie? – Usłyszał pytanie Mathasa.
- Przygotuj powóz.
Wyruszam w podróż, wyjadę za godzinę – powiedział, ignorując pytający wzrok
brata.
Następnie wstał z
łóżka i choć cały pokój wirował, udało mu się ustać na nogach.
- Vanie, powiedz,
czego się dowiedziałeś.
Devlish minął
Mathasa i wyszedł z komnaty. Szczęście mu sprzyjało, korytarze były
opustoszałe. Słyszał, że brat podąża za nim. Minął kolejny zakręt i czym
prędzej zniknął w swoim gabinecie. Zapieczętował drzwi mocą i dopiero wtedy
pozwolił sobie na chwilę oddechu. Podszedł do szafki i wyciągnął z niej karafkę
z czerwoną cieczą. Nalał ją do kieliszka i rozsiadł się wygodnie w fotelu.
Patrzył jak płyn lśni w kryształowym naczyniu. Podniósł go do ust i wziął łyka.
Drogocenny napój spłynął w dół jego gardła.
Nadal był spięty,
wybuch magii nie odszedł na dobre. Gdzieś tam tkwiła, czekając na jego ruch.
Ale on pamiętał o kontroli. Nie mógł teraz pozwolić sobie na emocje.
Postanowił, że załatwi wszystko wolno i z lodowatym opanowaniem. Dopiero, gdy z
nimi skończy, pozwoli sobie na tryumf. Uśmiechnął się do swoich myśli. Czekała
go piękna noc. Posmakuje strachu i bólu. A krew, będzie płynąć korytarzami
Oliye.
* * *
I co o tym myślicie?
Może nie najdłuższy, ale chyba nie najgorszy. W końcu napisałam coś o Hell. Nie
wiem, czemu, ale najbardziej lubię o tym pisać, lecz zarazem najtrudniej mi to
wychodzi. Chyba, dlatego, że chcę by tam opisy, były perfekcyjne.
Rozdział po długiej
przerwie, ale musicie się do tego przyzwyczaić, gdyż tak teraz to będzie
wyglądać.
Nie pozostaje mi nic
innego, jak tylko prosić was o szczere komentarze.
Pozdrawiam:*
Nareszcie jakiś nowy rozdział. Ostatnio nie mam już co czytać. ;c Nikt nic nie dodaje. A kiedyś było tego tak dużo, że aż nie nadążałam. A mi tak jakoś smutno bez czytania opowiadań na blogspocie. :D
OdpowiedzUsuńRozdział mi się bardzo podoba. Był ekscytujący i tajemniczy. No i oczywiście ciekawy. jednak cały czas trochę się gubię. Mam nadzieję, że wreszcie się połapię. Najbardziej podobał mi się ten pierwszy fragment, bo tam były najlepsze i najładniejsze opisy.
Czeka niecierpliwie na kolejny rozdział. Pisz szybciutko, bo ja naprawdę tęsknię za waszymi historiami!
Pozdrawiam i życzę weny oraz dużo wolnego czasu! :*
Rozdział bardzo mi się podobał, lecz jak czytam twoje opowiadanie to chcę więcej i więcej. Brak słów. Znowu tak mnie wciągnęła treść, że wyłapałam tylko jeden błąd. Zamiast "starczy" powinno być starszy ; ) Jesteś niesamowita i mam nadzieję, że kiedyś wydasz swoją książkę. Od razu polecę, aby ją kupić. Pisz tak dalej, kochana. Życzę Ci weny i tego, abyś znalazła trochę czasu i pisała ; D Pozdrawiam ; )
OdpowiedzUsuńI czekam aż napiszesz coś o Vizanx, bo jestem ciekawa co u Aranth'a ; )
UsuńAranth? Cóż był w ostatnim rozdziale, jako więzień w Kamieniołomie^^
UsuńWreszcie miałam co poczytać ;D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział i mogę śmiało stwierdzić, że przestałam się już gubić. Pierwsza część była niesamowita. Ciekawi mnie o jakich sprawach mówiła dziewczynka? Czy poradzi sobie ze złem?
Jednak część o Hellu jest bliższa mojemu sercu. Uwielbiam o nim czytać...
Co takiego władcy powiedział dusza?
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam :*
Hej. Przepraszam, że wczoraj nie zostawiłam komentarza, niestety szkoła robi swoje i mam coraz mniej czasu, co nie oznacza, że nie będę czytać twojego bloga, gdyż będę go czytać do samego końca. Poprostu mam teraz mniej czasu ^.^ Jeśli chodzi o rozdział to zdecydowanie opisy wyszły ci świetnie. Bardzo ciekawi mnie co czeka podopieczną matki, jestem pewna, że jej rola jest bardzo ważna, gdyż nie bez powodu nieśmiertelna by się nią zajmowała. Pomysł ze smokiem, świetny. No jestem ciekawa jak matka go ukryje jak już będzie duży...
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się opis ogrodu, przedstawienie wyglądu dziewczynki oraz porównanie jej do aniołka ^.^
No Hell to ja uwielbiam! Van chyba ma kłopoty. I co takiego powiedział mu ten gość? Momencik gdzie wybiera się Van i co takiego planuje?
Kiedy będzie coś o Demeter i jej matce? Powiem Ci szczerze, że lubię o złej królowej czytać, hehe
Ogólnie rozdział świetny, czekam na kolejne powiadomienie i czekam na nn :*
Pozdrawiam
Jest i Hell!
OdpowiedzUsuńNawet sobie nie zdajesz sprawy, jak bardzo się cieszę, że dodałaś notkę, której kawałek akcji jest umieszczony właśnie tam ^^ A Van... no, kocham go ;d nie wiem za co, ale go kocham!
Zastanawia mnie, co takiego powiedziała ta "dusza" Vanowi, że tak zareagował. Ha, właściwie to co on zrobił ? Bo nie było napisane dokładnie, a z chęcią bym się dowiedziała. W końcu go uwielbiam, a jak kogoś uwielbiamy, to nigdy nam nie dość informacji o nim ^^
Podobał mi się także ten jego wybuch. Widać, że ma charakter i nie potrafi też nad sobą zbytnio panować. A raczej nad swymi mocami. To dobrze, bo przynajmniej jedną cechę ma złą. Jak na razie, żadnej innej negatywnej nie widzę ;d
Świetny. Masz rację, troszkę krótki, ale zdecydowanie genialny :) Dziwię się, że Matka Czasu pozwala swojej podopiecznej na tułanie się przez tydzień poza domem. Dziewczynka z Twojego opisu, wydaje się być piękną i delikatną istotką, ale w głębi duszy to zapewne mały diabełek i myślę, że sporo namiesza. Van jest naprawdę zaskakujący, taki "narwany". Jestem ciekawa czego się tak naprawdę dowiedział. No i Hell <3 Lubię to! [weasley-diary]
OdpowiedzUsuńSmok jako zwierzątko? Nieźle. Haha, też takie chce. Taki rozkoszny, niebezpieczny przyjaciel. Callea ma gust, haha. Co Van zamierza zrobić? Co oznaczają słowa: „Posmakuje strachu i bólu. A krew, będzie płynąć korytarzami Oliye.” Czuję, że będzie emocjonująco. W dodatku ten wybuch magii. Dlaczego tak się stało? Biedna dusza... musiał być nieźle przerażony, skoro krzyczy, słysząc o Vanie. Xd
OdpowiedzUsuńZrzekły mnie obie części rozdziału. Bardzo podoba mi się postać Matki Czasu, a i jej mała podopieczna rośnie na ciekawa osóbkę. Tylko niech Matka bardziej ją pilnuję, bo dziewczyna jest przecież wartościowa!
OdpowiedzUsuńCo do Van'a to podoba mi się ten wybuch gniewu, te emocje, które tak wspaniale opisałaś. Szkoda tylko, że nie zdradziłaś co dusza mu przekazała i co on zamierza zrobić. Strasznie okrojone wydarzenia nam przedstawiasz, ale to dla tego, żeby nas zainteresować. Udaje ci się! ;D mam jednak nadzieję, ze wyjaśnisz tą całą sytuację w Hell, bo jestem nią bardzo zaintrygowana!
Rozdział jak zwykle świetny!
Pozdrawiam.
Czemu ja mam taką wizję i wrażenie, że Davlish jedyne co robi to siedzi za biurkiem i pije wino/wódkę albo co tam jeszcze lubi? No bo normalnie w poprzednich rozdziałach też siedział w fotelu, albo przynajmniej ja sobie to wyobraziłam, a to mi się utrwaliło w głowie.
OdpowiedzUsuńCóż ja mogę powiedzieć, żeby wyszło jakoś konstruktywnie? :D
Dobra, od początku, ech. Zacznę od tego, że te wypisywanie na początku miejsc akcji, jakby w ogóle z miejscami nie ma nic wspólnego. Wypiszę to jako obiektywna osoba, a nie ktoś, kto sam w pisaniu robi gorsze głupoty, a więc bez spinek, zią XD! A więc...
Brakuje jakichś większych opisów, ba, brakuje w ogóle opisów. Robisz coś w stylu "wstała, zjadła, usiadła, wyszła" a powinnaś wszystko opisywać jakoś dokładniej. Nie ma opisów miejsc, a jak są to bardzo nikłe i jakby takie ukazane na szybko, no! Nazwy miejsc nad wątkami powinny mieć coś wspólnego z treścią, a nie mają nic, prócz tego, że tam sobie faktycznie siedzą, że są w tym mieście/pałacu/etc. Bohaterowie też pojawiają się za rzadko, jeśli mogę to tak ująć. Bo pojawiają się JACYŚ, którzy nie są zbyt mocno zarysowanie przez to że, sama nie wiem, za bardzo może chcesz przyśpieszyć z akcją? Albo chcesz pokazać jak najszybciej, jak reagują wszyscy na dziewczynkę, na to co ma się wydarzyć. Uch, no nie wiem. Coś sprawiło w tym rozdziale, że mam wiele wątpliwości. Sama nie jestem do końca pewna o co chodzi, ale o coś. Może to też ma coś z szablonem i z tym, że miejsce na tekst jest bardzo malutkie, za malutkie :C
Ach, a tak ogółem się wypowiadając: No nie jest źle. Co prawda opis dziewczynki, która podobno jest kochana i ciepła, i do której wszyscy lgną, mnie nie zachęcił, ba, jakbym zobaczyła dziewczynę to uciekałabym od niej z daleko. Za dużo tutaj wyobraziłaś ją sobie w głowie, za bardzo polegasz na SWOJEJ wyobraźni, a musisz pamiętać, by czytelnik odniósł jakieś pozytywne wrażenie, chociaż poczuł cząstkę tego, co czujesz Ty. Nie zapominaj! Callea, choć o niewątpliwie ślicznym imieniu dziewczynka, nie zachęciła mnie ani trochę.
Devcia, diabełka dalej uwielbiam, jako że to fajny, szarmancki chłop. co tam, że morduje spojrzeniem, jego demony skaczą ludziom do gardeł.. Nie szkodzi, podoba mi się w każdym caly C: Chociaż znowu skupiłabym się jakoś tutaj na nim, no nie wiem! Taka fajna postać wyszła w szkicu - teraz musisz go pomalować!
Matka Czasu na swój sposób też wymiata, chociaż w poprzednich rozdziałach podobała mi się bardziej. Tutaj jest taka dziwna... Taka bez energii, jakby słaba i naiwna, nudna i niesympatyczna. A poza ttym - jakie ta dziewczynka ma zadania? Co jest fajnego w przemądrzałej dziesięciolatce, która jest pół-dzieckiem, pół-kobietą, no?:C
Ech, ech, tyle mieszanych emocji! :*
Wybacz, że dopiero teraz, ale wczoraj przeczytałam jedne blogi to na dzisiaj pozostały inne. Kurczę, szkoła wykańcza, a niedziele to zazwyczaj są takie, że średnio chce się coś robić, ufff. ;c Także wybacz, ale przecież Ty o tym i tak wiesz najlepiej, także współczuję Ci też XD
Ech, trzymaj się ciepło, bo idzie ta wstrętna jesień, którą, notabene, i tak uwielbiam, i będzie nam ziminiuuuutko! No więc miło było przeczytać, skomentować i się tutaj pokazać, haha. 3maj się, raz jeszcze, Tessiaczku <3
wybacz, że dopiero teraz piszę, ale lepiej teraz niż wcale ;) Więc, jak ja kocham Hell! i Vana! on jest taki demoniczny cudowny wręcz. Zastanawiam się, co też się dowiedział od starca, że tak nim wzburzyło. Czyżby planował rozlew krwii? Będzie gorąco, ach! Pierwszy akapit był bardzo spokojny, trochę przytłoczyły mnie emocje matki czasu, i co też to dziecie ma takiego pilnego do załatwienia? No nic, czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńUffff, sobota, więc biorę się za czytanie moich zaległości.
OdpowiedzUsuńPrzyzna szczerze, że jeszcze czasami nie nadążam za twoją historią. Powoli oswajam się z nazwami i imionami. Na razie zaczynam kojarzyć bohaterów. Vana już lubię, z resztą chyba nie tylko ja. Ma w sobie coś... no coś. I jestem ciekawa co wprawiło go w złość, więc pisz następny szybko!:)
PS U mnie nowa - http://szelest-starych-stron.blogspot.com/
Ja także przepraszam, że piszę tak późno. Jednak przytłacza mnie to wszystko. Szkoła, pisanie, obowiązki, zawody, zajęcia z piłki nożnej, lekkoatletyka. A do tego jestem strasznie leniwa ostatnio. Nie, wybacz, że w ogóle o tym wspomniałam. W końcu na pewno nie obchodzi Cię to, co ja próbuję opanować. Przejdźmy więc do bloga. Naprawdę nie mogę się napatrzeć na ten szablon, wykonała kawał dobrej roboty, a Twój avatar przypomina mi jednego z braci z Harry'ego Pottera i Insygniów Śmierci, kiedy to Hermiona czytała tę legendę.. Eh, znów zbiegłam do innego tematu. Nie ważne. Jest po jedenastej, a ja nie wiem, czy cokolwiek co tutaj napiszę jest racjonalne. Van i Hell są cudowni, lubię ich coraz bardziej z każdym kolejnym rozdziałem, Twoje opowiadanie z resztą też. Muszę się zgodzić z Klivą, mają w sobie to coś. :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy,
marsz-mendelsona.blogspot.com/
Na śmierć zapomniałam o twoim blogu! Wchodzę sobie na swój blog i nagle w mojej głowie zapal się lampka! "Blog Tess!" myślę i jak najszybciej wchodzę na bloga!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w Vanie! Uwielbiam o nim czytać i myślę, że jest coraz wspanialszy z każdym rozdziałem! Ma w sobie coś takiego... ach nawet nie wiem jak to nazwać.
Czekam na następny rozdział i na pewno będę tu wpadać!
Pozdrawiam.
Kiedyś jako Nieśmiertelna.
[zapomniana-legenda.blogspot.com]
[krolewna-zlodziei.blogspot.com]
Zapraszam na Rozdział 4 ! ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! ;)
[ http://angels--versus--demons.blogspot.com ]
Ah, jestem zła, głupia i beznadziejna!
OdpowiedzUsuńWYBACZ! xD
Zapomniałam zupełnie o Twoim nowym blogu, to straszne !
Przepraszam :C
Mam nadzieję, że mi wybaczysz, a teraz przejdę do Twojego opowiadania :D
Pomysł bardzo mi się podoba, a rozdziały czyta się przyjemnie i lekko :D
Van jest taki mraśny... :D xD
Ten rozdział jest chyba najlepszy ze wszystkich (jak dotąd), oczywiście moim skromnym zdaniem :D Gwarantuję Ci, że przed chwilą przeczytałam wszystkie :D
Teraz już dodaję Cie do linków, żeby niczego nie przeoczyć, ale jeszcze dla pewności mnie informuj :D
Czekam na szósty rozdział :D
Życzę weny i pozdrawiam :D
P.S. Zapraszam do siebie, no chyba, że już się obraziłaś na zawsze :)
http://titanic-by-melodia.blogspot.com/
przepraszam, że nie komentowałam tak długo, ale w końcu nadrobiłam zaległości i jestem... co do rozdziału to świetny ... a ten rozdział najlepszy ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://vampires-of-los-angeles.blogspot.com/
nowy rozdział zapraszam ....
Nowa notka:http://forbidden-wonderland.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam
W końcu się pojawił całkiem luźny piątek i w końcu jestem tutaj zwarta oraz gotowa do skomentowania rozdziału. Wybacz, że zabrało mi to tak koszmarnie dużo czasu - dziwne, że aż do tego momentu nie dodałaś żadnej nowej notki.
OdpowiedzUsuńMam nieparte wrażenie, że cała potęga Van'a prawdopodobnie opiera się na "nicnierobieniu", ale to moje osobiste odczucie jako zwyczajnego, szarego czytelnika, który przecież nie będzie ingerował w twórczość tak cudnej w swoim zakresie autorki (w swoim, bo nie miałam przyjemności czytać nic z Twoich utworów, które nie tyczyłyby się elementów fantastycznych). Co jak co, ale ma on temperament i mógłby czasem zahamować swoje nawykowe odruchy. Jego brat ma w zupełności rację - czasami jednak warto słuchać rodzeństwa.
Trochę mrocznie zapowiada się kolejny rozdział, w szczególności wskazuje na to ostatnie zdanie. Aż ciarki przechodzą na myśl o tym, cóż takiego może się wydarzyć w czasie tej podróży... Ba! Co czeka u celu?
/ orchardofhearts.blogspot.com - skoro już piszę komentarz, to również napomnę, że pojawił się chapter siódmy.
Tacos rule,
Ciekawy blog, piszesz też dobrze i interesująco, jednak gdy czytałam słowniczek i rozdziały, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że gdzieś już to widziałam. Po chwili nadeszło oświecenie - "Czarne kamienie"! Twoje opowiadanie pod pewnymi względami bardzo przypomina serię "Czarne kamienie" - jest Czarownica( pisana przez wielkie "c"), piekło i jego pan, kapłanki i ogólny klimat. Czytałaś tę serię i może się na niej wzorowałaś? Jak by nie było, będę czytać Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Laveana
Ta muzyczka jest cudna! Ti-ti, ti-ti, tym, tym... A tak sobie nucę, a co? Zabronisz ;D?! Ale tak co do rozdziału. Wiesz... Ja zanim wstawię rozdział to go sobie piszę na brudno w moim notatniczku i dopiero później go wpisuję na kompa i Bum - ,,publikuj". Niedawno sobie właśnie wertowałam rozdziały, które jeszcze się u mnie nie ukazały i po przeczytaniu jednego akapitu pomyślałam sobie: ,,podobnie jak u Tess". Teraz w zyciu tego nie powtórzę! Nigdy, nigdy, nigdy! Moje wodolejstwo jest niczym w porównaniu z tym rozdziałem! Boże, jesteś zawodową pisarką, a fantastyka to twoja dziedzina ;D! Teraz powinnam się tu rozpisywać epitetami typu ,,pięknie, cudnie" i wgl. Ale po co? Przecież ty i tak wiesz, że jesteś zaj* ebista! Po co mam to mówić ;D?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, skarbie i pisz, pisz, pisz!
Przy okazji u mnie pojawił się nowy rozdział. Jest trochę żałosny, ale potrwa trochę czasu, zanim przypomnę sobie jak się pisze na klawiaturze ;). Pozdrawiam i (chyba) zapraszam ;)!
Hej. Na wstępie bardzo przepraszam, że wcześniej nie pisałam, ale moja wena umarła, podobnie, jak chęci. Wpadłam tylko powiedzieć, że zawieszam swój blog, nie wiem na ile... może na zawsze? Także możesz usunąć mój blog ze swoich linków, bo po co sobie bałaganić nie potrzebnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego.
Cześć! Szukasz szablonu na bloga? Chciałbyś/Chciałabyś, żeby wyglądał inaczej? Pomożemy Ci!
OdpowiedzUsuńkolorowe-szabony.blogspot.com
Tam możesz zamówić coś dla siebie! Nie czekaj! Zamów!
Nominowałam tego bloga do Liebster Awards. Więcej informacji na: http://zapomniana-legenda.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńŁał...
OdpowiedzUsuńŚwietny, świetny rozdział i ogółem blog :D
Bardzo podoba mi się to, jak piszesz.
Ciesze się że znalazłam twój blog :DD
Miałam poinformować, to informuję. W końcu założyłam bloga ;) A ty napisz coś ;>
OdpowiedzUsuńObdarowani.blogspot.com
Podtrzymuję opinię z komentarza pod rozdziałem czwartym. Wciąż pojawiają się powtórzenia i błędy interpunkcyjne. Robi się coraz ciekawiej, szczególnie spodobał mi się opis z ostatniego akapitu. Twój blog zdaje się być uzależniający, gdy kończę czytać odnoszę wrażenie jakby woda wdzierała mi się do płuc, nie pozwalając na złapanie oddechu. Dopiero gdy ponownie zagłębiam się w lekturę, napór ustępuje, a do mojego serca dociera tlen. Najwidoczniej jestem masochistką, bo podoba mi się to uczucie. Nie przestawaj pisać<3
OdpowiedzUsuńhttp://intheblackrain.blogspot.com/
Callea wydaje się być intrygującą postacią, jestem ciekawa, jak potoczą się jej losy :). Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz . Dość ciekawe opowiadanie :D Ja wraz z moją przyjaciółką zaczynamy pisać bloga, może chciałabyś wpaść ? :D Miło by było poznać Twoją opinię na Nasz temat :) Serdecznie pozdrawiam ! ;)
OdpowiedzUsuń[ http://odglosy-nocy.blogspot.com ]
Świetnie piszesz. Callea jest bardzo ciekawą postacią. Chętnie poznałabym ją bliżej. Są czasem powtórzenia i błędy interpunkcyjne, ale widać, że nad tym pracujesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam